Urodziłem się jako chłopiec, wprowadzając tym samym spore zamieszanie w rodzinie, bo podobno miałem być Agnieszką. Rozczarowania długo nie krył mój brat, a gdy już mnie zaakceptował, z podejrzaną radością zaczął zmuszać do gry na akordeonie. Co z tego wynikło? Muzykę zaakceptowałem w pełni, akordeon gdzieś do połowy. Edukację zakończyłem dyplomem magistra sztuki muzycznej i znając życie, raczej przewodu doktorskiego już nie otworzę. Otworzyłem za to Efekturę, studio, które stało się spełnieniem moich muzycznych marzeń. Przebywanie w świecie dźwięków, praca z nimi – wspaniale jest robić to, co zawsze się chciało robić.